• » RiderBlog
  • » michal-k
  • » "Próba zakupu kolejnego motocykla używanego-skok na bungee bez liny!!!
Najnowsze komentarze
Panowie, większość z nas nie potra...
Ja od blisko 10 lat jeżdżę tylko w...
to Ty jesteś bardziej rozpoznawaln...
Ha ha, ten gość już chyba słynie z...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

24.04.2016 22:44

"Próba zakupu kolejnego motocykla używanego-skok na bungee bez liny!!!

 

Szybka sprzedaż!

Parę dni temu żona stwierdziła, że „może zmieniłaby motocykl na nowszy”… Pomyślałem OK, nie widzę problemu. W takim razie wystaw mężu ofertę mojego obecnego motocykla – zobaczymy czy się sprzeda ;) Sprzęt, którym jeździła to dosyć popularny na polskim i europejskim rynku Hornet 600 PC36. Motocykl nie był idealny pod kątem wizualnym, ale nie było też tragedii. Miał w przeszłości jakąś wywrotkę, ślady codziennego użytkowania – natomiast był mocno doinwestowany w dodatki (oryginalne części również posiadaliśmy) jak i mechanicznie na bieżąco skrupulatnie serwisowany!!! Tak wyszło, że został sprzedany w 30 min od wystawienia oferty… Telefonicznie udzieliłem niezbędnych informacji potencjalnemu Kupującemu, przedstawiłem wady i zalety „szerszenia”. Następnego dnia przyjechał ów Kupujący z miejscowości oddalonej o blisko 500 km… Tak, 500 km!!! Wszystko było zgodne z opisem, więc wrócił „naszym” motocyklem do swojego domku ;)

No to mamy problem…

Był motocykl, nie ma motocykla… No nie ma! Zaczynamy szukać następcy… Okazuje się, że Żona coś już wcześniej oglądała w ogłoszeniach ;) Ma to być również Hornet 600, tylko model nowszy czyli PC 41… Pierwsze poszukiwania zakończyły się na rozmowach telefonicznych, kilka trafnych pytań i nie było sensu drążyć tematu… Na dzień dobry odrzuciłem kilka sztuk… Poziom niewiedzy sprzedających był porażający… No ale ;)

Dwa Hornety na celowniku!!!

Coś rzuciło się w oczy… Pierwsza sztuka z woj. mazowieckiego, mamy do niej około 180 km. Rozmowa ze sprzedającym – zapewniał, że wszystko OK. Nie powiem, zaczął wymieniać wady – poci się laga, jakieś drobne zadrapania, rozdarta kanapa, „słaba opona z przodu”. Podesłał dobrej jakości zdjęcia moto m.in. półek, lag czy ograniczników. Wieczorem nastąpiła szybka konsultacja z kolegami… Jedziemy!!! Wyjechaliśmy następnego dnia wcześnie rano i dotarliśmy na miejsce przed południem… Moto było wstawione przed posesją… Na pierwszy rzut oka wygląda nieźle… Widać jednak, że sprzęt trochę stał. Jest „zaśniedziały”… Niestety po dalszych oględzinach czar prysł jak bańka mydlana! Wykryliśmy szereg usterek, m.in. uszkodzona tarcza hamulcowa (luzy na nitach), kończący się napęd, laga się nie pociła – tam się lało, a opona z przodu to śmieć… Historii serwisowej brak no i 1 klucz… Pomijam stan wizualny – pęknięta czaszka, rysy na deklach + crash-padzie, podrapane lusterka, zryty zadupek i uchwyt dla pasażera! Nie chcieliśmy już kupić tego Horneta, a sprzedający też nie był skory do większych negocjacji ponieważ jego zdaniem moto nie wyglądało „źle”… Do włożenia na dzień dobry około 2-2,5 tys zł. ale to szczegół ;) Odjechaliśmy z niczym…

Co tu zrobić? Wracamy do łódzkiego obejrzeć tego drugiego – opcja awaryjna ;) Kilka dni wcześniej rozmawiałem ze sprzedającym do czarnego horneta – moto w stanie bdb – bezwypadkowe, niski przebieg, zadbane, czyste i och – ach! Nie trzymam czytających dłużej w napięciu :P Jak wypadły kolejne oględziny – słabo :/ Jak zobaczyłem bliżej sprzęt odechciało mi się dalszej rozmowy…. Pod kątek technicznym – wiszący napęd, kwadratowa opona z tyłu, podobnie jak w poprzednim lał się  olej z lagi… Wizualnie również kiepsko – wgnieciona chłodnica z prawej strony, liczne rysy na zbiorniku, poharatane dekle, popękany błotnik przedni... Poza tym ktoś miał wenę twórczą i polakierował sobie zadupek na czarny mat oraz obudowę zegarów – dramat – złuszczający się lakier! Metoda garażowa :P Ogólnie do włożenia spokojnie również z 2,5 – 3 tys. zł. Pan był gotów „opuścić” 400 zł ponieważ i tak ma innych chętnych. Ciekawe? Jak moto wisi na aukcji od kilku tygodni. Ale pewnie trafi się naiwniak co weźmie... Najbardziej rozbawił nas tekst na odchodne. Z napędem nie ma problemów i Pan sprzedający nie będzie go wymieniał ponieważ robi 1000 km rocznie więc jeszcze mu starczy na 2 lata!!! Przypomnę – napęd wiszący bez możliwości regulacji w motocyklu o przebiegu 12 tys. km (na liczniku). No comments ;)

Handlarz szybko się uczy ;)

Tak, tak! Handlarze bardzo szybko się uczą… Co mam na myśli? Aby choć trochę się „zabezpieczyć” przy oględzinach zabrałem ze sobą profesjonalny czujnik grubości lakieru. Oczywiście nie jesteśmy w stanie zmierzyć nim wszystkich elementów, ale pomoże on chociaż przy części z nich. Pierwsza oglądana przez nas Honda była w kolorze białej perły – śliczna! Próba miernikiem wykazała, że zbiornik paliwa, a także stelaż „zadupka” były w oryginale… Sprzedający z ciekawością dopytywał jak wyglądają pomiary?! Zgodnie z prawdą stwierdziłem, że jest OK – nie ma szpachli, powtórnego lakierowania itp. Po paru godzinach trochę zdębiałem przeglądając ponownie ogłoszenie wieczorem, ponieważ Pan handlarz je zaktualizował!!! Oczywiście dopisał w nim, że moto w oryginalnym lakierze – zmierzone czujnikiem ;) Ale poza tym, że mimo szeregu usterek wykrytych w motocyklu, w ogłoszeniu nie zostały one wymienione :P

Jak wygląda kwestia zakupu motocykla z naszej perspektywy?

Reasumując ciężko będzie coś wybrać i kupić… Niestety rynek polski jest przesycony gównem sprowadzonym z różnych zakątków w kiepskim stanie. Przede wszystkim 3/4 motocykli w ogłoszeniach jest "bezwypadkowych" a tak naprawdę są po tzw. „parkingówkach” czy „lekkich żwirkach”… Każdy o tym wie! Nie ma w tym nic dziwnego tylko dlaczego sprzedający o tym nie wspominają? Jak wiadomo chodzi o kasę, lepiej trochę ukryć – a nóż widelec na miejscu trafi się desperat, który łyknie ;) Druga sprawa – w moim odczuciu zaczyna powoli brakować prawdziwych motocyklistów – pasjonatów, którzy dbają o sprzęty. W dużej części sprzedający nic nie wiedzą o przeszłości motocykla, nie serwisują ich i inwestują złamanego grosza. Dochodę do wniosku, że ten typ ludzi chyba kupuje motocykl dla lansu, do pojeżdżenia ale niekoniecznie zainwestowania jakichkolwiek pieniążków... Naturalnie są wyjątki od reguły ;)

Oczywiście jest to moja subiektywna ocena. Nie chcę nikogo skrzywić ponieważ nie należy pakować wszystkich do jednego wora! Jest na pewno grupa pasjonatów, jak i uczciwych handlarzy – natomiast ten dzisiejszy dzień pokazał nam, że nie ma raczej znaczenia czy motocykl jest od osoby prywatnej – czy handlarza. Większość opowiada bajki i trzeba być mega ostrożnym :) 

Podsumowując dzień - 500 km zrobionych, 150 zł strconych na paliwo + czas 4 ludzi (przeszło 3/4 dnia). 

P.S z racji praw autorskich nie mogę zamieścić zdjęć z aukcji. 

P.S 2 nie poszukujemy motocykli "najtańszych" w swoim przedziale cenowym względem rocznika. 

Pozdrawiam

Komentarze : 9
2016-04-29 10:33:27 Robson xxx

Ludzie myślą że motong będzie jeździł jak komar czy WSK, a tu niestety koszty większe niż w małym samochodzie od pewnych pojemności się zaczynają ;) dlatego na tanie dojazdy do pracy czy pod remizę, chyba nie tędy droga :|

2016-04-28 15:32:45 turuturu

Drogi autorze... Horneta to najprościej szukać na forum tego modelu. Ja tak zrobiłem i nie żałuję. Tak samo jak 1100 km jakie zrobiłem w obie strony jadąc po niego.

2016-04-28 07:57:48 Wilu117

Kupiłem białego horneta pc41 w Łódzkim miesiąc temu.
Był to pierwszy motocykl który oglądałem. Od prywatnej osoby ale sprowadzony dwa lata temu. Miał jakąś przygodę wypadkową ale został dobrze naprawiony (bez oszczędności) ABS nie działał, poza tym ok, tylko sprawy serwisowe (lagi też się pociły). Udało się wszystko ogarnąć niecały 1000zł z czego najwięcej kosztowały nowe klocki na przód. Tak że da się.

2016-04-28 06:39:54 Bambini

Prawda jest taka że zadbany sprzęt musi kosztować a wtedy robi się drożej jak ogólna średnia dla danego modelu i rocznika w Polsce. Często jest to dla niektórych cena którą nie dysponują bo wyznaczają sobie kwotę X i szukają jak najlepszy motocykl za tyle ile mają w portfelu a tu przychodzi rozczarowanie przy oględzinach. Wystarczy też porównać ceny z naszymi zachodnimi sąsiadami gdzie podobne egzemplarze oczywiście te "nasze" po przejściach, zaniedbane ale podpicowane są cudownie tańsze i mają niski przebieg. Miałem w życiu 9 motocykli, najlepsze (pomijając 3 nowe z fabryki) były te za które "przepłaciłem" co do ogólnie przyjętej ceny.

2016-04-28 05:50:13 Kawasaki torque

Motocykl to dużo roboty i frajdy zarazem .od 3 lat robie z moją zx6r z 98r i wiem ile to jest kasy i czasu . Zawsze się coś znajdzie a to wymienić napęd a to np. Wymienić uszczelki lag. W tych czasach to chyba tylko warto kupić coś prostego i sprawnego mechanicznie . W potem wpakować kasę i trzymać to . Nasz rynek przypomina szrot i aż strach cokolwiek kupować . Dawno już chciałem kupić R1 ale na naszym rynku to paździerze są a koszt naprawy przewyższają nie raz cenę sprzetu

2016-04-25 23:26:14 michal-k

multistrada - przeczytałem Twój wpis (dodałem komentarz) - nic dodać, nic ująć ;)

C0_Z750 - trafna uwaga - zabawa w motocykle to kosztowna impreza ;) Niestety... Jak podsumowałem kwestie serwisu i dodatków np. horneta po 2 latach i cenę sprzedaży to dołożyliśmy grubo ponad 3 koła. Ludzie nie zdają sobie sprawy z kosztów utrzymania motocykla a później widać to w realu..

left 4 dead - to miałeś fart ;) Podobnie jak ja do tej pory kupując swoje sprzęty z rodziny Kawasaki :) Ale prawda jest taka, że były to motocykle głównie z "polecenia"... Jak popatrzyłem dzisiaj na swoja 636 13 letnią to na tle tego co widziałem ostatnio jest ona w stanie salonowym... no ale przez 2,5 sezonu też władowane kilka tysięcy zł...

Reasumując rynek używek naprawdę jest chory, nieważne czy chcesz kupić coś z wyższego pułapu cenowego czy też średniego i tak jest ciężko coś znaleźć... Nie sztuką jest wywalić kilkanaście tysięcy i dorzucić kilka aby doprowadzić to do stanu bdb...

2016-04-25 21:00:48 left 4 dead

a ja jakoś szczęście zawsze miałem i gitarka była :) ale sam też hujstwa nie sprzedawałem :)

2016-04-25 16:59:09 C0_Z750

Cóż, motocykl to "droga zabawka". Nieświadomy "pasjonat" kupując egzemplarz w nienagannym stanie może go łatwo zapuścić po dwóch sezonach. Dwa kółka to nie tylko ubezpieczenie OC za 100 zł na rok. Nawet pomijając sezonowość przyjemności jaką daje jazda na dwóch kołach odnoszę wrażenie, że koszty utrzymania przewyższają koszty eksploatacji samochodu. Nie wszyscy mają tego świadomość...
Z pozdrowieniami,
- C0_Z750

2016-04-25 14:49:22 multistrada

ha, ha, jakbym miał deja vu (-;

poczytaj mój wpis "zakup nowego sprzętu - cz. 1" z marca 2015, toćka w toćkę to samo... niestety ))-:

  • Dodaj komentarz