03.05.2017 23:52
"O przebiegach, stanie licznika i zrobionych kilometrach"
Do napisania dzisiejszego felietonu skłoniło mnie kilka rzeczy, które ostatnio miałem okazję zaobserwować...
Otóż będąc „zarejestrowanym użytkownikiem” m.in. w kilku grupach, na forach (a na ten temat napiszę coś w późniejszym czasie) czasami chcąc nie chcąc spoglądam na oferty sprzedaży różnych motocykli... Jakoś w ostatnim czasie natknąłem się na falę dzisiaj powszechnie używanego słowa „HEJTU” ;) wielu użytkowników odnośnie ofertowanych motocykli, ich stanu a zwłaszcza przebiegu. Ten hejt dotyczy głównie przebiegów, czy też możemy użyć słowa „stanu licznika” (choć to dwie różne rzeczy). Często najwięcej mają do powiedzenia osoby, które na 99% nie widziały danego egzemplarza, a w jakiejś części także ludzie, którzy nawet z foto nie są w stanie za dużo powiedzieć o motocyklu…
Otóż, jeśli moto jest 10 letnie a ma 20 tys. „na liczniku” a nie 50 tys. km to w przeświadczeniu większości już JEST KOMBINOWANE! Na milion procent!!! I tutaj nadmienię, iż wcale nie uważam, że niestety w sporej części wystawianych motocykli tak nie jest... Jeśli moto ma 15 lat a na blacie widnieje 30 tys. tzn. że średnio przejeżdżało 2 tys. rocznie! Na bilion procent cofnięte o jakieś 50 tys. a może i więcej tys. km! No bo jak to??? Skoro mamy maj a ja już zrobiłem 5 tys. km! No tak, może Ty zrobiłeś 5 tys. km w 2 miechy, a w sezonie robisz 30 tys. km i ja tego nie neguję. Może jesteś bogatym człowiekiem, i Ciebie na to stać, może nie schodzisz z motocykla bo nie czujesz takiej potrzeby i jest fajnie :) Nic tylko się cieszyć! I powiem szczerze, że mam nawet kilku takich znajomych!!! Poważnie! Aleee... Również mam takich co podobnie jak ja, robią niestety mało km w sezonie bo ostatnio (może i wstyd się przyznać...) 1,5-2 tys. km albo i mniej… Nie wszyscy tylko i wyłącznie śmigają. Czemu tak jest?
Z mojej perspektywy…
Jeśli chodzi o jazdę poważnymi motocyklami to nie mam jakiegoś mega wielkiego doświadczenia bo latam zaledwie od dekady, zrobiłem ledwie kilkadziesiąt tysięcy km. Natomiast patrząc na moją przygodę z 2oo mogę stwierdzić, że fajnie było w tym np. 2008 r. kiedy miałem pierwsze moto :) Człowiek sobie studiował, był na utrzymaniu rodziny, miał dorywcze prace całkiem dobrze płatne, czasu było sporo, a cała kasa szła na paliwo, części, ciuchy, dodatki etc. i wówczas robiłem po dobrych kilka-kilkanaście tys. km w sezonie. Jeździło się sporo, w zasadzie wszędzie… No ale lata szybko lecą, zmieniają się priorytety, dochodzą obowiązki, czasu jest mniej no i... Niestety przebiegi zaczęły drastycznie spadać...
Dzisiaj, właśnie po tych 10 latach to wygląda zupełnie inaczej... Założyłem rodzinę, mamy jakieś tam swoje 4-kąty, trzeba za coś żyć, opłacić rachunki, za coś się ubrać, czasem naprawić samochód który przydaje się w życiu… W pracy z dojazdami spędzam 10 h dziennie i często nawet po pracy nie chce mi się wsiadać na motocykl… Dawniej czy było zimno, czy ciepło człowiek wsiadał i jechał, dzisiaj już tak nie jest. Przyznaję, że zrobiłem się wygodny... Nie sprawia mi przyjemności jazda w deszczu, czy jak jest zimno. Teraz wsiadam na moto jak jest fajna pogoda, i głównie dla przyjemności a nie dla konieczności czy „bicia rekordów”… W zasadzie moje latanie obecnie jest bardziej weekendowe, czasami ad hoc przejadę się do pracy. Dzisiaj nie wsiadam na moto jak kiedyś aby przejechać się tylko do sklepu po bułki 1 km, czy 5 km do pobliskiego urzędu lub "coś załatwić" bo nie chce mi się ubierać i rozbierać :P Właśnie mija wspaniała „majówka” 2017… Wiem, że mnóstwo osób mimo mało sprzyjającej pogody (w większości regionów w Polsce) powyciągało motocykle i jeździło, no a mnie się nie chciało. Nie odczuwam wielkiej przyjemności z jazdy przy temp. 10 st. + i sporym wietrze jak również dużym ryzyku deszczu… Nie kręci mnie to. Może tak być? Może...
Do tego wszystkiego, powiem Wam szczerze, że ze z tzw. „starej gwardii” pozostało niewiele osób… Ludzie porezygnowali z jazdy (z różnych przyczyn) bądź też pozostała garstka, która jeździ nawet mniej niż ja… Są też tacy co jeźdźą zdecydowanie więcej!!! Oczywiście także w „nasze” miejsce pojawiły się „Młode Wilki” czyli osoby które „mogą” latać więcej i więcej, i to robią. I to jest naturalne, tak już będzie…
Przejdźmy do sedna…
Jeżeli mam 10 letnią Daytonę z przebiegiem nieco ponad 20 tys. km i posiadam w zasadzie dokumentację co było robione w przeszłości i przy jakim przebiegu a także sam prowadzę pliki serwisowe (od czasu posiadania pierwszego moto każdy mój sprzęt posiadał taką „książeczkę” z historią) w których dokładnie jest zanotowana data i przebieg każdej czynności serwisowej (nawet wymiany spalonej żarówki) tzn. że będę NIEWIARYGODNY? Będę próbował kogoś oszukać i próbować się wytłumaczyć, że „mało jeździłem”? Czy przy ewentualnej sprzedaży mam dołożyć do obecnego przebiegu motocykla 30 tys. i przekręcić, ale w przód aby wyszło, że rocznie średnio przejeżdżał 5 tys.km??? Podobnie jak „na Zachodzie”?! (choć i tam także są ludzie, którzy jeżdżą zarówno mniej jak i więcej - jak wszędzie). Wówczas potencjalny kupujący będzie zadowolony???
Jaka jest konkluzja?
Tak naprawdę moim zdaniem do kwestii przebiegu należy podejść ze zdrowym rozsądkiem. Moje przemyślenia nie są absolutnie obroną „handlarzy” i ludzi którzy cofają liczniki bo doskonale wiemy że w PL jest to nagminne i trzeba być czujnym przy zakupie moto, aczkolwiek nie można dyskwalifikować danego egzemplarza, ponieważ średnia jest mocno zaniżona… Przy próbie zweryfikowania przebiegu / stanu licznika raczej należy mocno zwrócić uwagę na STAN DANEGO egzemplarza, jego podzespołów, poniewż na tej podstawie będziemy w stanie uwierzyć w prawdziwość przebiegu bądź nie…
Komentarze : 22
Powiedzmy sobie wprost, jeśli kupujemy pojazd od pierwszego, ewentualnie drugiego właściciela można mówić o jakiejś wiadomej historii. Ale w sytuacji, gdzie pojazd potrafi mieć 2 lub 3 właścicieli w sezonie, to jaką historię może nam przekazać sprzedający?
Bardzo mądry wpis.
Chciałbym robić wiele kilometrów jak większość w moim wieku, ale:
- nie powiem żonce z trójką małych dzieci że wypindalam na 2 tygodnie w tournee po Europie, bo mam pasję motocyklową
- jak ktoś mi powie, to wyślij żonę też na dwa tyg oddzielnie i jedź oddzielnie. To działa ale z praktyki innych kończy się raczej rozwodem. No i dzieciaki...
- zimno mnie wk...ia maksymalnie i tych miesięcy do jeżdżenia w tym roku zapowiada się może 3 (z czego miesiąc odpada na wakacyjne tournee po Europie ale z rodziną
Zostaje tyle co wyskoczę gdzieś na chwilę lub pojadę do pracy, czyli kilometrówka nikła jest.
Nadzieją jest 3 etap życia, jak dzieciaki będą odchowane i żonka będzie mogła ze mną w trasy jeździć.
Bardzo mądry wpis.
Chciałbym robić wiele kilometrów jak większość w moim wieku, ale:
- nie powiem żonce z trójką małych dzieci że wypindalam na 2 tygodnie w tournee po Europie, bo mam pasję motocyklową
- jak ktoś mi powie, to wyślij żonę też na dwa tyg oddzielnie i jedź oddzielnie. To działa ale z praktyki innych kończy się raczej rozwodem. No i dzieciaki...
- zimno mnie wk...ia maksymalnie i tych miesięcy do jeżdżenia w tym roku zapowiada się może 3 (z czego miesiąc odpada na wakacyjne tournee po Europie ale z rodziną
Zostaje tyle co wyskoczę gdzieś na chwilę lub pojadę do pracy, czyli kilometrówka nikła jest.
Nadzieją jest 3 etap życia, jak dzieciaki będą odchowane i żonka będzie mogła ze mną w trasy jeździć.
Szanuję Twój punkt widzenia ;) Ale chyba nawet lepiej rozumiem poddawanie w wątpliwość tego typu przebiegów, skoro w 11 miesięcy nakręciłem 14,500 a moja żona na swoim moto w rok ponad 6000km. A kręcimy się dosłownie wokół komina praca - dom.
Zwożone motocykle w znakomitej większości są odkręcane, bo inaczej nie dało by się na tym zarobić. Za granicą nikt nic nie rozdaje za darmoszkę. Ulepiane u nas i odkręcane. Czasem, rzadko ale tylko naprawione, albo tylko odkręcone. Mało tego ludzie kupujący motocykle w polskich salonach po i przejechaniu 20 tys km też odwijają liczniki, bo jak sprzedać 2 letni motocykl z tak "dużym" przebiegiem jeśli 15 letnie mają po 20-30 tys km na licznikach :D Nie wierzcie w przebiegi na blatach. W 90% sprzetów są bzdurne, a często odwijane przez 2-3 właścicieli.
Nie rozumiem czym wy sie przejmujecie? ze będzie problem sprzedać moto z małym nie kręconym przebiegiem? bzdura i to wielka! Jesli moto niezadbane, nie serwisowane w odpowiedni sposób to może i jest problem. Jeśli moto jest zadbane, w stanie dobry to z reguły sprzedaje sie w danej grupie w której jest znane... tyle w temacie
Bardzo, ale to bardzo dobry wpis!
Zgadzam się w całej rozciągłości z przemyśleniami autora, w szczególności z tym "wygodnictwem"
Tak, motocykl dla wielu osób w Polsce to odskocznia, zabawa, czysta przyjemność a nie środek lokomocji. Nie mieszkamy w Chorwacji czy Hiszpanii ale i tam zapewne środkiem lokomocji byłby skuter a motocykl dla funu. Od siebie dodam (mam FZ6 z 2005 z przebiegiem 36 a kupowalem 4 lata temu z przebiegiem 12), że na motocykle nie można patrzeć tak jak na samochody. Tu po pierwsze prawie nic nie rdzewieje, po drugie mechanika/ elektronika, zwłaszcza w motocyklach sprzed roku 2010 jest do ogarnięcia i przede wszystkim do sprawdzenia.
LWG
Ja wyjechałem w sobotę o 11 z Gdyni do Książa.Potem górami przez Wisłę szczyrk Zakopane pod Bieszczady.Dalej do Lublina przez Rzeszów Kraśnik.Z Lublina wschodnią częścią do Mikołajek Olsztyna.Z Olsztyna do Gdyni.W środę wieczorem byłem w domu.Przebieg 2600km.W razie pytań paragony za paliwo do WGL.
Ja w weekend potrafię wokół komina zrobić poltora tysiąca km. =D LwG
Ja mieszkam w DE mam Yamahę Fazer. Mimo że drogi są tutaj zachęcające do nawijania kilometrów robię ich bardzo mało. Od rozpoczęcia sezonu zrobiłem dokładnie 142km przez co przebieg motocykla to troszkę ponad 29tyś. a Fazer jest z 2003 roku
Patrząc tak na moje przebiegi to z 10 lat nie przekroczę 50 tysi.
Ciekawy jestem czy przy sprzedaży będę miał problem bo zaniski przebieg :)
Skoro tak to dlaczego na prawie wszystkich aukcjach motocyklom ciezko przekroczyc magiczne 30 tys km. Praiw wszystkie motory bez znaczenia ktory rok maja ten przebieg do 30 tysi. Czasem sie trafi do 40 tysi. To jak z autami gdzie polaczki boja sie gdy na blacie 300 tys +
Skoro tak to dlaczego na prawie wszystkich aukcjach motocyklom ciezko przekroczyc magiczne 30 tys km. Praiw wszystkie motory bez znaczenia ktory rok maja ten przebieg do 30 tysi. Czasem sie trafi do 40 tysi. To jak z autami gdzie polaczki boja sie gdy na blacie 300 tys +
W 3 lata zrobione 2 tys na gsxr 750 k8 Brak czasu i tyle.
kupiłem VFR z 2001r w 2016 -przebieg 18500km, z przodu miała jeszcze fabryczną oponę z tyłu laczek był z 2003r
Mt-09 tracer 2015 eksploatacja od 2016 przebieg 8 tysiecy
Kawasaki Zrx 1200 s rocznik 2002 przebieg 72000
gsx600f z 99 roku przebieg 55tkm
Mam transalpa z roku 2003 z oryginalnym przebiegiem 11.000km w zeszłym sezonie zrobiłem 350km brak czasu na moto.
Motocykle tego typu z tego roku mają często 100.000km ale to nie znaczy że wszystkie
Ja mam 15 letnią kawę zx6r i niestety nie robię wiecej niż 2 tys. rocznie. Praca. dzieci, brak czasu na latanie, ale motocykl w domu ma być. przebieg 35 tys.
czuje sie podobnie :) kawa 636 z 2006r., kupiona w 2015r. we wloszech z autentycznym przebiegiem 13k km. do tej pory sam wyjezdzilem(az czasem wstyd sie przyznac) jedynie 5k km. i jak tu teraz znalezc chetnego bez uprzedzen :)?
mój zrobił po 7k co rok w 4 lata a teraz zacznie spadać, bo jak piszesz lepiej rzadziej, ale przyjemniej
Miałem to samo przy każdym sprzedawanym przez siebie motocyklu i przy większości samochodów :) nikt mi nie wierzył w pierwszej chwili w przebieg, aż sie kiedyś zastanawiałem, czy nie powinienem przekręcić do przodu :D
Fajny wpis.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)